George
Siedziała i patrzyła w oddal. Jakby chciała zobaczyć to co straciła. Jakby chciała cofnąć czas.
-Miona - powiedziałem. Podszedłem do niej powoli bojąc się, że jakikolwiek szybszy krok mógłby wywołać niechciane emocje. Ponieważ parapet był duży usiadłem po przeciwnej stronie i patrzyłem się w przybliżony punkt do punktu obserwowanego przez Szatynkę. Mijały minuty.
-Chodźmy - powiedziałem i wziąłem ją za rękę.
-George, daj spokój. Chcę posiedzieć w pokoju - mamrotała.
-Pomimo, że chcę żebyś była szczęśliwa i mógłbym spełnić każdą twoją zachciankę, to teraz czy chcesz czy nie idziesz ze mną - dodałem szczęśliwy.
-Błagam, daj mi spokój - ciągnęła. Pokiwałem głową i przewiesiłem ją sobie przez ramie - George, nie rozumiesz, to nie ma sensu. Postaw mnie na ziemi i daj mi spokój - dodała. Po kilku chwilach postawiłem ja pod rozłożystym drzewem w ogrodzie. Sam położyłem się w cieniu drzewa.
-Popatrz na chmury, jak płyną. Jakby wszystko co było zostawiają za sobą - Dziewczyna położyła się obok mnie i spojrzała w niebo - Wszystkie smutki i żale. I ty musisz być teraz taką chmurą. Zostawić to wszystko za sobą i płynąć dalej - powiedziałem. Uśmiechnąłem się. Nie mogłem wyobrazić sobie Miony jako chmury.
•♦•♦•
Hermiona
-Muszę być chmurą? Słyszysz jak to brzmi - zapytałam mojego rudego przyjaciela. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Wiesz o co mi chodzi. Musisz myśleć jak chmura - Rudzielec uśmiechnął się jeszcze bardziej.
-George, pogrążasz się. Chmury nie myślą - przez chwile uśmiechałam się szeroko, potem smutek powrócił/ Chłopak otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale dodałam - Ale tak rozumiem o co ci chodzi.
-Błagam nie smuć się. Po prostu zapomnij. Ja zawszę będę przy tobie - powiedział. Dlaczego wszyscy mi mówią żebym zapomniała? To są, byli moi rodzice.
-Nie każcie mi zapominać, nie każcie mi ruszyć na przód. To byli moi rodzice! Nie zapomnę o nich. Nigdy - powiedziałam trochę smutna, trochę zła.
-Nigdy o nich nie zapomnisz, na zawsze pozostaną z tobą. Tutaj - powiedział wskazując na moje serce.
-Masz racje - powiedziałam i popatrzyłam w chmury. Nagle na jednej chmurze pojawiły się uśmiechnięte twarze rodziców. Z ruchu warg wyczytałam "Kochamy Cię". Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
-Wracajmy na obiad - zakomunikował Rudzielec. Pokiwałam głową i poszłam z nim do Nory.
•♦•♦•
Fred
Wyjąłem notes i zacząłem pisać. Oczywiście jako że notes był mój, nie mógł to być zwykły notes. Wyglądał jak zwykły notes, ale naprawdę miał nieskończoność kartek. Prowadzę go od pierwszego roku w Hogwarcie. Wypowiedziałem myślach zaklęcie i notes otworzył się na czystej stronie.
Drugi Sierpień.
Nie mogę się skupić. Mama woła mnie, żebym nakrył do stołu, Ron co chwile zawraca mi głowę, Ginny z Harrym wypytują mnie o szczegóły wyjazdu. A ja też potrzebuję spokoju!
Też muszę poukładać myśli!
Jeszcze George... Od razu zajął się Mioną. A przecież to ja jestem jej chłopakiem. Nie wiem czy to była rozsądna decyzja, żebyśmy zostali parą. Może to było za wcześnie. Może to George powinien z nią być. Czasami mam wrażenie, że jestem tym gorszym bliźniakiem. Czasami mam wrażenie, że jestem nikomu niepotrzebny, że jestem tylko chodzącą ozdobą.
Gubię się. Nie wiem co mam robić. Muszę się rozejść z Hermioną. Tylko nie wiem czy nie powinienem zaczekać...
Strata rodziców musi bardzo boleć. Nie mogę jej zostawić, nie teraz. Widzisz? Znowu się gubię...
Czasami chciałbym wrócić do czasów kiedy byłem małym dzieckiem, nie rozstawaliśmy się z Georgem. A teraz? Na przemian latamy za Mionką. Niegdyś jedna dusz w dwóch ciałach, teraz dwie dusze w dwóch ciałach...
Zamknąłem notes, schowałem długopis do szuflady i zszedłem na obiad.
•♦•♦•
Hermiona
Siedziała przy stole obok mojego rudego przyjaciela. Miejsce po mojej prawej stronie było puste. Fred spóźniał się na obiad już 10 minut. Czekaliśmy tylko na niego.
Rozmawiałam z przyjacielem, do momentu, aż mój chłopak w końcu przyszedł.
-Fred wołam cię od 10 minut - zaczęła całkiem spokojnie Molly.
-Wiem, przepraszam - odpowiedział jej obojętnie chłopak. Nie poznawałam go. Obojętny na cały świat. Położyłam mu rękę na ramieniu starając się pokazać mu, że z nim jestem, ze go wspieram. Trochę mnie to zastanowiło, bo to chyba on powinie mnie teraz wspierać.
Poczułam zapach pieczonego kurczaka, który wybudził mnie z zamyślenia.
Złocista skóra, równo posypana niedużą ilością przypraw, idealne parujące ziemniaki i surówka. Niby mugolskie danie,a takie magiczne. Niby zwykła potrawa a potrafi uczęśliwić człowieka na kilka chwil.
Zabrałam się do jedzenia. Tak bardzo przypominało mi rodziców. W niedzielne obiady, gdy nie byłam w Hogwarcie mama gotowała tą potrawę. Uwielbiałam niedzielne obiady. Przy stole zawsze rozmawialiśmy zaś po obiedzie graliśmy w gry planszowe.
Uśmiechnęłam się. Zwykły kurczak potrafi przywołać tyle miłych wspomnień.
-Halo, żyjesz - pytał mnie właściciel machającej ręki.
-Nie można w spokoju zjeść kurczaka - zapytałam.
-Można, ale jesz go już od godziny - powiedział mój rudowłosy przyjaciel. Wstałam oszołomiona.
-Nawet sobie nie żartuj, nie wierzę że jem kurczaka od godziny- byłam na siebie zła. zachowałam się niepoważnie.
-Dobra mionka, wyluzuj. To tylko żart - powiedział ze łzami w oczach chłopak. Wzięłam trzy głębokie wdechy.
-George, proszę cię. Wiesz, że nie mam nastroju na żarty - powiedziałam spokojnie. On popatrzył na mnie swoimi pięknymi, brązowymi oczami i zobaczyłam w nich wesołe iskry ale też coś na kształt miłości? Troski? Sama nie wiem, ale to było coś innego niż zawsze. Uśmiechnęłam się do niego. On odwzajemnił uśmiech.
Dosłownie pięć sekund później po schodach zszedł Fred. Na twarzy miał wypisany smutek i zamyślenie. Podszedł do mnie.
-Hermiona, możemy porozmawiać-zapytał smutno. Pokiwałam głową i spojrzałam na Georga, mruknął że rozumie i z uśmiechem poszedł do na górę.
Ja z Fredem wyszłam na dwór i przez pięć długich minut szliśmy w ciszy przed siebie. W końcu dotarliśmy nad jeziorko.
-Hermiona, chciałbym z tobą porozmawiać - zaczął.
-Słucham.
-Chyba za bardzo się pospieszyliśmy. Nie układa nam się dobrze, dużo więcej czasu spędzasz z Georgem niż ze mną. Wiem, że dużo przeżyłaś, że powinienem być teraz przy tobie, ale nie potrafię. Mam nadzieję, że nie będziemy się unikać, że będziemy przyjaciółmi, bo mi na tobie naprawdę zależy. I to nie jest tak że z tobą zrywam, to jest tak że proponuje nam przerwę - dokończył. Zastanawiałam się nad tym samym. Zastanawiałam się nad zerwaniem już od dnia śmierci moich rodziców. Jednak wtedy myślałam że to tylko impuls. Przytuliłam go, objął mnie i staliśmy tak przez kilka minut.
-Jestem za, też uważam że to za szybko - uśmiechnęłam się.
-Wracamy - zapytał.
-Jak chcesz to idź, ja tu jeszcze zostanę- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Rozejrzałam się. Znajdując pierwsze drzewo podszedłem do niego i usiadłam na ziemi opierając się o nie.
Przymykając oczy wdychałam świeże powietrze. Siedziałam i oddychałam. Po prostu.
•♦•♦•
George
Poczułem jak ciepło rozchodzi się po jej ciele. Usiadłem po jej prawej stronie. Otwierając oczy spojrzała na mnie. Położyła mi głowę na ramieniu.
-Dziękuję że jesteś - powiedziała.
-Dla ciebie zrobię wszystko- powiedziałem, ona zaś podniosła głowę i spojrzała na mnie.
-Jesteś wspaniałym przyjacielem - dodała i znowu jej głowa spoczywała na moim barku.
-To dlatego ponieważ bardzo mi na tobie zależy - powiedziałem. Hermiona jest dla mnie cholernie ważna.
-Też mi na tobie zależy George. Cieszę się, ze mogę się przyjaźnić z kimś tak wspaniałym jak ty - powiedziała. Uśmiechnąłem się. Jednak chwile później zmarkotniałem.
-Tylko pamiętaj, przyjaźń i miłość dzieli niewielka granica - powiedziałem.
-Więc cieszę się, że to akurat ty jesteś moim przyjacielem - znowu podniosła głowę z mojego ramienia i spojrzała na mnie. Zastanawiałem się. Co to miało znaczyć...
•♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•
Tak wreszcie jest. Jest dzisiaj 1 maja, a ostatni rozdział był prawie miesiąc temu (bez 10 dni)
Mam mega doła, mam wrażenie, ze wszystko się wali, więc wybaczcie, ale rozdziały będą rzadziej. Wgl. Zastanawiam się nad zawieszeniem bloga, ale chyba bym bez Was nie wytrzymała.
Rozdział jest długi (3 i 1/3 strony) myślę, że warto było czekać, ale to już pozostawiam do ocenienia Wam.
Rozdzieliłam ich, bo jakoś nie widzę ich teraz razem. Wgl. Widzę w tym blogu tyle błędów.
Zastanawiałam się nad usunięciem wszystkich rozdziałów i pisaniem od nowa bo mam zupełnie inny zarys historii, ale jednak zrezygnowałam. Wgl. piszę tą notkę o 23:34 1 maja, wiec wybaczcie że nie ma składu i ładu.
Muszę Was o coś zapytać... Jesteście jeszcze tutaj?
Bo martwi mnie fakt że pod jednym z ostatnich rozdziałów jest 28 komentarzy a pod następnym tylko 17.... i to te 17 zbiera się i zbiera. Praktycznie wcale nie komentujecie, a wiedzcie że komentarz dodają weny i sprawiają olbrzymią przyjemność autorowi.
Dlatego proszę, komentujecie.
Jeszcze jedna sprawa: Najprawdopodobniej bd pisać kolejną historię, oczywiście Fremione nie zostawię, ale informuję Was że być może pojawi się coś zupełnie innego.
No i co jeszcze? To chyba tyle. Ale nie jestem pewna XD
+Mam dla Was wskazówkę, w rozdziałach zwracajcie uwagę na szczegóły.
a i najważniejsze chyba:
Od teraz rozdziały nie będą regularnie, ale mniej więcej będzie to w odstępach miesięcznych :)
Nie gniewajcie się, po prostu nie bardzo mam jak to inaczej zrobić.
Dobra to już definitywnie koniec :D
Pozdrawiam Was serdecznie ♥
~Clar ♥
Ps.Jak będziecie komentować to wklejcie na samym początku "♥.♥". Będę wiedziała ze przeczytaliście "od autora"