Hermiona
-Fred, miałam ten sam sen - powiedziałam z niepokojem.
-Domyśliłem się, ale kiedy przyjechaliśmy do twoich rodziców, nic im nie było - powiedział. Miał rację.
-Pewnie był to jakiś sens bez głębszego sensu - powiedziałam - Ale i tak musimy wrócić jak najszybciej, bo już długo nas nie ma, a mama będzie się martwić - powiedziałam. Ruszyliśmy z siatkami do domu. Po drodze śmialiśmy się i rozmawialiśmy.
Po kilku chwilach zakupy stały na blatach kuchennych.
Nagle, wszystko pociemniało i usłyszeliśmy śmiech. Ten rechot rozpoznałabym wszędzie. Śmiech Bellatrix rozchodził się po całym domu.
-Do rodziców, rodzeństwa i Harrego: Potrzebujemy pomocy. Bardzo szybko - szepnął do swojego patronusa, którego kilka sekund wcześniej przywołał, za pomocą różdżki.
-Ten śmiech dobiega z poddasza - powiedziałam i ruszyłam w tamtym kierunku.
•♦•♦•
HermionaNigdzie nie było śmierciożerców. Idioci włączyli magnetofon z nagraniem. Jednak wtedy ich zobaczyłam...
Podbiegłam do rodziców. Wyglądali jakby spali. Całe ubrania i ani jednej rysy.
-Oni sobie ze mnie żartują, zasnęli tutaj żeby mnie nabrać. Błagam, Fred powiedz, że mam rację, że oni tylko śpią - powiedziałam. Głos mi się łamał -Zaraz wstaną i mnie przytulą - wmawiałam sobie. Uklękłam i zaczęłam lekko klepać rodziców po policzkach. Nic to nie dawało. Reanimacja też nie miała sensu.
-Hermiono - zaczął delikatnie Rudzielec - Oni...
-Nie prawda. Oni żyją. Na pewno - powiedziałam. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że mogliby..., że mogliby nie żyć.
-Przykro mi - powiedział chłopak. Podszedł do mnie z zamiarem przytulenia. Jednak nie dane mu było mnie pocieszyć. Pobiegłam pod kominek w salonie. Na granatowym marmurze stały zdjęcie. Nasze zdjęcia... ostatnie... Zgarnęłam jak najwięcej fotografii do rąk i uciekłam do sypialni rodziców.
Otworzyłam drzwi i rzuciłam się na błękitną pościel rodziców. Chciałam poczuć jeszcze raz ich zapach. Choćby ostatni.
•♦•♦•
Fred
Nie mogłem się pozbierać. Czułem się gorzej niż paskudnie. A skoro czułem się tak okropnie, to jak musi się czuć Hermiona? Musi być załamana, albo gorzej...
Wstałem z podłogi na poddaszu i poszedłem szukać Miony.
Wchodziła do pokoju, domyśliłem się, że to sypialnia jej rodziców. Również wszedłem do pomieszczenia.
-Kochanie - powiedziałem. W ułamku sekundy znalazłem się przy niej. Próbowałem ją podnieść, posadzić sobie na kolanach, ale zbyt kurczowo trzymała się łóżka. -Będzie dobrze - głaskałem ją po plecach. Wstała, ja też wstałem. Przeczesała ręką włosy, wytarła łzy z twarzy.
-Nie będzie dobrze, wiesz o tym- zaczęła spokojnie.
-Miona, wierz mi. Uporamy się z tym, razem - powiedziałem. Starałem się ją pocieszyć.
-Nie mydl mi oczy, nie będzie dobrze! Straciłam rodziców, obojga! Nie mam nikogo! Nie wiesz jak to jest! Masz szóstkę rodzeństwa, rodziców! A ja? Ja nie mam nikogo - prawie krzyczała. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Może i nie wiedziałem jak to jest stracić rodziców, ale to nie znaczy, że ja nie mam uczuć!
-Masz mnie, masz Georga - jego imię wypowiedziałem przy drgnięciu oka.
-Teraz! Mam was teraz! Za miesiąc, może za dwa będę dla was obojętna! Nie będę miała na nic czasu, bo będę musiała pracować, żeby się utrzymać! W końcu umrę przedwcześnie z przemęczenia, albo zrobię się wredną zgryźliwą babą! I będę sama bo nikt nie chce się przyjaźnić z kimś takim - płakała i krzyczała - jednocześnie. Podszedłem do niej i ująłem jej twarz w dłonie.
-Dramatyzujesz. Oddychaj. Będzie dobrze, słyszysz? Będzie dobrze. Ja Fred Weasley obiecuję Ci że będzie dobrze - przekonywałem ją. Obróciła się i podparła plecami o ścianę.
-Fred chciałabym ci wierzyć, naprawdę. Ale sam zobacz., jak było z Angie - zapytała.
-Ale to było zupełnie co innego - chwytałem się tego co jeszcze zostało - A wracając do utrzymania. Przecież my ci pomożemy, Harry też się dorzuci, i to konto po rodzicach - powiedziałem.
-Nie będę brać od was żadnych pieniędzy! Mogłabym sprzedać ten dom i kupić nowy, mniejszy. Z konta oszczędnościowego i tak pewnie wszystko pójdzie na pogrzeb. Muszę pomyśleć - powiedziała spokojniej.
-Dobry pomysł, wracajmy do Nory - powiedziałem. Poszedłem szybko do pokojów po nasze bagaże i stanęliśmy pod kominkiem. Wyjąłem z kieszeni proszek fiu i podałem go Hermionie, nasze bagaże odesłałem do domu. Pierwsza teleportowała się Miona, chwile później zrobiłem to samo.
•♦•♦•
George (wcześniej)
Drzemałem u siebie w pokoju. Nagle coś mnie obudziło.
-Potrzebujemy pomocy, szybko- mówiło zwierzę. Olśniło mnie. Patronus Freda, a on jest z Hermioną! Zbiegłem szybko do kuchni. Na stole stała kartka.
-Świetnie wszyscy na zakupach i zostawili tylko mnie, śpiącego Georga - wydałem z siebie pomruk niezadowolenia.
Usłyszałem za sobą trzask w kominku. Pojawiła się Miona. Kamień spadł mi z serca. Miała zapuchnięte oczy, była jeszcze lekko czerwona. Nie zauważyła mnie pobiegła prosto do pokoju.
-Freddie, co jest - zapytałem brata, gdy tylko pojawił się w kominku. Smętnie usiadł przy stole w kuchni.
-Śmierciożercy zamordowali rodziców Miony - rzekł smutnie.
-A mógłbyś mi wytłumaczyć dlaczego Herma jest sama na górze, a ty siedzisz tu jak ostatni pajac - zapytałem. Nie doczekałem się odpowiedzi, pobiegłem na górę.
-Miona otwórz - mówiłem spokojnie. Szarpałem za klamkę. Po chwili odpuściła a ja odetchnąłem z ulgą. Wszedłem do pokoju i wtedy ją zobaczyłem. Siedziała na parapecie, bez żadnych emocji. Po prostu siedziała i patrzyła się w oddal.
•♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•
Powróciłam ♥
Może nie jest to "Wielki powrót", ale ... Wiecie o co chodzi XD
Rozdział dedykuję oczywiście Karolinie ♥
Mogłam Was jeszcze potrzymać z tydzień może 2 albo trochę dłużej, ale ponieważ rozdział ma 2 i 1/3 strony w Wordzie (11) to nie trzymam Was i siebie dłużej i wstawiam :D
Nie powiem Wam kiedy rozdział. Na upartego jakbym się zebrała o mógłby być za godzinę, ale znam siebie i wiem że nie ma szans na następny dzisiaj :(
Następny będzie może, dłuższy, może krótszy, nie wiem :(
Wgl. Wali mi się na głowę miliard spraw i tak jakoś wychodzi, że nie umiem skleić kilku zdań :(
Pamiętajcie: Nigdy nie zostawię tego bloga*
*Chyba że umrę :)
Pozdrawiam ♥
~Clar ♥
-Oni sobie ze mnie żartują, zasnęli tutaj żeby mnie nabrać. Błagam, Fred powiedz, że mam rację, że oni tylko śpią - powiedziałam. Głos mi się łamał -Zaraz wstaną i mnie przytulą - wmawiałam sobie. Uklękłam i zaczęłam lekko klepać rodziców po policzkach. Nic to nie dawało. Reanimacja też nie miała sensu.
-Hermiono - zaczął delikatnie Rudzielec - Oni...
-Nie prawda. Oni żyją. Na pewno - powiedziałam. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że mogliby..., że mogliby nie żyć.
-Przykro mi - powiedział chłopak. Podszedł do mnie z zamiarem przytulenia. Jednak nie dane mu było mnie pocieszyć. Pobiegłam pod kominek w salonie. Na granatowym marmurze stały zdjęcie. Nasze zdjęcia... ostatnie... Zgarnęłam jak najwięcej fotografii do rąk i uciekłam do sypialni rodziców.
Otworzyłam drzwi i rzuciłam się na błękitną pościel rodziców. Chciałam poczuć jeszcze raz ich zapach. Choćby ostatni.
•♦•♦•
Fred
Nie mogłem się pozbierać. Czułem się gorzej niż paskudnie. A skoro czułem się tak okropnie, to jak musi się czuć Hermiona? Musi być załamana, albo gorzej...
Wstałem z podłogi na poddaszu i poszedłem szukać Miony.
Wchodziła do pokoju, domyśliłem się, że to sypialnia jej rodziców. Również wszedłem do pomieszczenia.
-Kochanie - powiedziałem. W ułamku sekundy znalazłem się przy niej. Próbowałem ją podnieść, posadzić sobie na kolanach, ale zbyt kurczowo trzymała się łóżka. -Będzie dobrze - głaskałem ją po plecach. Wstała, ja też wstałem. Przeczesała ręką włosy, wytarła łzy z twarzy.
-Nie będzie dobrze, wiesz o tym- zaczęła spokojnie.
-Miona, wierz mi. Uporamy się z tym, razem - powiedziałem. Starałem się ją pocieszyć.
-Nie mydl mi oczy, nie będzie dobrze! Straciłam rodziców, obojga! Nie mam nikogo! Nie wiesz jak to jest! Masz szóstkę rodzeństwa, rodziców! A ja? Ja nie mam nikogo - prawie krzyczała. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Może i nie wiedziałem jak to jest stracić rodziców, ale to nie znaczy, że ja nie mam uczuć!
-Masz mnie, masz Georga - jego imię wypowiedziałem przy drgnięciu oka.
-Teraz! Mam was teraz! Za miesiąc, może za dwa będę dla was obojętna! Nie będę miała na nic czasu, bo będę musiała pracować, żeby się utrzymać! W końcu umrę przedwcześnie z przemęczenia, albo zrobię się wredną zgryźliwą babą! I będę sama bo nikt nie chce się przyjaźnić z kimś takim - płakała i krzyczała - jednocześnie. Podszedłem do niej i ująłem jej twarz w dłonie.
-Dramatyzujesz. Oddychaj. Będzie dobrze, słyszysz? Będzie dobrze. Ja Fred Weasley obiecuję Ci że będzie dobrze - przekonywałem ją. Obróciła się i podparła plecami o ścianę.
-Fred chciałabym ci wierzyć, naprawdę. Ale sam zobacz., jak było z Angie - zapytała.
-Ale to było zupełnie co innego - chwytałem się tego co jeszcze zostało - A wracając do utrzymania. Przecież my ci pomożemy, Harry też się dorzuci, i to konto po rodzicach - powiedziałem.
-Nie będę brać od was żadnych pieniędzy! Mogłabym sprzedać ten dom i kupić nowy, mniejszy. Z konta oszczędnościowego i tak pewnie wszystko pójdzie na pogrzeb. Muszę pomyśleć - powiedziała spokojniej.
-Dobry pomysł, wracajmy do Nory - powiedziałem. Poszedłem szybko do pokojów po nasze bagaże i stanęliśmy pod kominkiem. Wyjąłem z kieszeni proszek fiu i podałem go Hermionie, nasze bagaże odesłałem do domu. Pierwsza teleportowała się Miona, chwile później zrobiłem to samo.
•♦•♦•
George (wcześniej)
Drzemałem u siebie w pokoju. Nagle coś mnie obudziło.
-Potrzebujemy pomocy, szybko- mówiło zwierzę. Olśniło mnie. Patronus Freda, a on jest z Hermioną! Zbiegłem szybko do kuchni. Na stole stała kartka.
-Świetnie wszyscy na zakupach i zostawili tylko mnie, śpiącego Georga - wydałem z siebie pomruk niezadowolenia.
Usłyszałem za sobą trzask w kominku. Pojawiła się Miona. Kamień spadł mi z serca. Miała zapuchnięte oczy, była jeszcze lekko czerwona. Nie zauważyła mnie pobiegła prosto do pokoju.
-Freddie, co jest - zapytałem brata, gdy tylko pojawił się w kominku. Smętnie usiadł przy stole w kuchni.
-Śmierciożercy zamordowali rodziców Miony - rzekł smutnie.
-A mógłbyś mi wytłumaczyć dlaczego Herma jest sama na górze, a ty siedzisz tu jak ostatni pajac - zapytałem. Nie doczekałem się odpowiedzi, pobiegłem na górę.
-Miona otwórz - mówiłem spokojnie. Szarpałem za klamkę. Po chwili odpuściła a ja odetchnąłem z ulgą. Wszedłem do pokoju i wtedy ją zobaczyłem. Siedziała na parapecie, bez żadnych emocji. Po prostu siedziała i patrzyła się w oddal.
•♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•
Powróciłam ♥
Może nie jest to "Wielki powrót", ale ... Wiecie o co chodzi XD
Rozdział dedykuję oczywiście Karolinie ♥
Mogłam Was jeszcze potrzymać z tydzień może 2 albo trochę dłużej, ale ponieważ rozdział ma 2 i 1/3 strony w Wordzie (11) to nie trzymam Was i siebie dłużej i wstawiam :D
Nie powiem Wam kiedy rozdział. Na upartego jakbym się zebrała o mógłby być za godzinę, ale znam siebie i wiem że nie ma szans na następny dzisiaj :(
Następny będzie może, dłuższy, może krótszy, nie wiem :(
Wgl. Wali mi się na głowę miliard spraw i tak jakoś wychodzi, że nie umiem skleić kilku zdań :(
Pamiętajcie: Nigdy nie zostawię tego bloga*
*Chyba że umrę :)
Pozdrawiam ♥
~Clar ♥
Żal mi trochę Miony. :<
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział. :*
Pierwsza < 3
OdpowiedzUsuńOd czego zacząć? Na początek dziękuję za dedykację ♥
Rodzicie Hermiony [*]
Genialny pomysł z tym magnetofonem, a zarazem głupi śmierciożercy -.-
Pocieszanie Hermiony ♥
Nie wiem dlaczego,ale uwielbiam jak bliźniacy ją pocieszają < 3
Rozdział świetny ♥ Kocham go ♥ Z resztą jak wszystkie inne ♥ I nie mogę się doczekać następnego ♥
My bliźniaczki < 3 xD U mnie na blogu też niedługo odbędzie się dramat! :D TADAMTADAM! :D
Pisz szybko następny ;3
Pozdrawiam :)
no jednak nie pierwsza ;____;
Usuńza długo pisze ;_;
mój zapłon XD
oj tam oj tam, dziękuje ♥
UsuńWięc zacznę od tego - już się bałam, że zostawiłaś bloga. Wiesz jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam nową notkę? :D
OdpowiedzUsuń1)Strasznie szkoda mi Hermiony :c Czym jej rodzice zawinili? :c
2)Z tym magnetofonem to całkiem nieźle wymyśliłaś :D
3)Durni śmierciożercy -.-
4)To takie słodkie jak bliźniacy próbują ją pocieszyć <3
5)Nie ma to jak rodzinne zakupy ;d
Rozdział genialny, czekam z niecierpliwością na następny.
Napisałaś, że nie wiesz kiedy dodasz następny rozdział, ale muszę się o to zapytać, bo po prostu się doczekać nie mogę :> Więc: kiedy mniej więcej można się spodziewać nowej notki? xd
Pozdrawiam,
Aga
No wreszcie! Tak mi brakowało twojego bloga *,*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze mi się podoba... tzn podoba-nie podoba xd No... nie podoba mi się, że rodzice Miony zostali brutalnie zamordowani, a podoba mi się bo jest fajnie napisany i jest tam Fred... i George <3
Pisz szybko. Prosze ; p
Pozdrawiam :*
Jejuś nareszcie! Twój bloog był moją największą motywwacją, gdy zakładałam swoje Fremione, więc strasznie się ciesze,że dodałaś w końcu rozdział:)
OdpowiedzUsuńStrasznie szkoda mi Hermiony, Harry tylko może wiedzieć jak ona się czuje... a Fred słodko ją pocieszał <3 No co mogę powiedzieć jeszcze, czekam na dalszy rozwój akcji i powiem szczerze- ciekawość mnie zżera:)
Wkońcu dodałaś rozdział <3
OdpowiedzUsuńŻal mi się zrobiło Hermiony, no ale z drugiej strony ma ją kto pocieszać, po tym jak uśmierciłaś brutalnie jej rodziców.
Podsumowanie:
Rozdział jak zawsze cudowny.! *__* Masz w sobie tyle pomysłów - PORZYCZ <3
Mam nadzieje że następny rozdział dodasz szybciej :)
chciałabym cie również zaprosić do mnie na NN -> www.magic-for-us.blogspot.com . ;P
Pozdrawiam największa twoja fanka REXI ;*
Świetny!
OdpowiedzUsuńAle za krótki! xd
Ja łakoma na litery <3
Pisz nexta, błaaaagam ♥.♥
P.S
U mnie wreszcie rozdział 10 !
Zapraszam!
hogwart-moimi-oczami.blogspot.com
zapraszam na nowy rozdział na hermione-fred.blogspot.com
OdpowiedzUsuńdaff.
Jejku :C To smutne :C Miona jak zwykle ma najgorzej :C Dziękuję za komentarze u mnie ! Rozdział wspaniały i nie trzymaj nas tyle :C To nie fair ! :C U mnie dzisiaj pojawi się najprawdopodobniej nowy rozdział ! :) Pozdrawiam i życzę weny ! ;*
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoje opowiadanie *-* mam nadzieję, że nowy rodział szybko się zjawi :>
OdpowiedzUsuń~ zapraszam do mnie! : D
Biedna Herma. ;_;
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że wróciłaś *u*
Zapraszam na prolog mojego nowego bloga, Twoja opinia byłaby dla mnie bardzo ważna.
http://hogwart-moj-drugi-dom.blogspot.com/
OCH! *-*
OdpowiedzUsuńuwielbiam twojego bloga <3
jest taki... magiczny :D
No, ale teraz do rozdziału:
Wielki i dramatyczny powrót, kochana...
Nie spodziewałam się śmierci rodziców Hermiony! Co to to nie...
Krótki rozdział ;/
I Fred powinien jakoś przekonać Mionę do siebie, a nie xd
No nic... liczę, że tym razem nn będzie szybciej!
Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
http://story-out-of-this-world.blogspot.com/
Hey :).
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, ale smutny :/
Dlaczego uśmierciłaś rodziców Hermy ??
Szkoda, teraz będzie się smucić...
Pozdrawiam.
Fajny ale krótki i smutny! ;c
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz.:*
Zapraszam do mniehttp://fred-miona-story.blogspot.com/2013/04/rozdzia-i.html
cześć. od dawna czytam twojego bloga. :)
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo fajny podoba mi się. świetnie piszesz, twój styl jest lekki czyli jakbyś tam była i pisała w pamiętniku.
ja też piszę o Fremione.
Zajmuję się również ocenianiem blogów innych. Szukam administratorów którzy by mi pomogli. Jednak teraz dopiero zaczynam i proszę wpadnij na blog http://pioro-oceni-wasze-blogi.blogspot.com/ i jeśli chcesz to zgłoś się ;) na ocenę bloga lub administratora ;)
z góry dzięki i pozdrawiam.