_________________________________________
Hermiona
Razem z Fredem otworzyliśmy oczy ze zdziwienia. Dom lśnił czystością. Normalnie też nie było tu brudno, zawsze było czysto. Ale teraz... Było tak czysto jakby przyjeżdżała Królowa Anglii.
-Wow - wydukał Fred. Oczy miał jak pięciocentówki. On też nie mógł zrozumieć czemu tu jest tak czysto.
-Mamo- krzyknęłam.
-Hermiona? To ty - również krzyczała.
-To ja, zajedź na dół - od krzyczałam jej. Zeszła powoli po schodach. Podbiegła do mnie i przytuliła mnie.
-Mamo to jest Fred, Fred to moja mama - przedstawiłam ich sobie.
-Bardzo miło mi ciebie poznać-podała rękę chłopakowi. - Jak się domyślam jesteś chłopakiem mojej córki - dodała. Modliłam się w duchu, żeby go polubiła.
-Tak proszę pani. Pani córka jest najwspanialszą dziewczyną na świecie - powiedział. Zarumieniłam się lekko.
-To bardzo miłe. Uważam, ze dzięki tobie, moja córka będzie szczęśliwa - powiedziała.
-Już jestem szczęśliwa - odpowiedziałam. Przy Fredzie zapominałam o całym nieszczęściu. O walce Wybrańca z Voldemortem, o śmierciożercach. O innych problemach. Po prostu o wszystkim.
-Cieszę się - powiedziała moja rodzicielka - Zaprowadź proszę Freda do pokoju gościnnego - dokończyła.
Rudzielec wziął swój kufer i poszedł za mną. Gdy weszliśmy do pokoju był smutny.
-Miona, jak ja będę bez ciebie wytrzymywał około 10 godzin - zapytał. Zrozumiałam, że chodziło mu o noce.
-Wytrzymasz, wierzę w ciebie. To tylko kilka nocy - powiedziałam pokrzepiająco i poklepałam go po plecach.
-Ledwo wytrzymuję, kiedy mrugam. Nie mogę wytrzymać kiedy ten ułamek sekundy cię nie widzę -powiedział. Spojrzałam na niego podejrzanie. To było słodkie, ale czasem aż za bardzo. Zastanowiłam się.
-Kim jesteś i co zrobiłeś z moim chłopakiem - zapytałam szukając różdżki.
-Ej no Miona, wyluzuj to ja Fred - powiedział.
-Tak? To powiedz coś co może wiedzieć tylko Fred - zażądałam.
-To ja Fred Weasley, który cię kocha, i z miłości do ciebie pisał listy i zamieniał się w swoją własną siostrę, żeby mógł z tobą porozmawiać - powiedział. Zamurowało mnie. Ta sprawa jeszcze czasami mnie dręczyła. Ale potwierdziła, że to na pewno mój rudzielec.
-Dobra, to ty - pocałowałam go lekko -ale wolę prawdziwego ciebie.
-Ok - odpowiedział.
Fred
Zmieniłem się. Kiedyś razem z bratem spędzaliśmy każdą wolną chwilę na robieniu żartów, lub ich wymyślaniu. Myśleliśmy o przyszłości. W tej przyszłości nie braliśmy pod uwagę żadnych dziewczyn. Plan był prosty. Ja, George i nasz własny sklep na pokątnej. A teraz byłem zakochany w Hermionie. Oddaliliśmy się z moim bratem. Teraz dbałem o dziewczynę. Brakowało mi dawnego siebie. Chciałbym móc jakoś połączyć starego siebie i nowego siebie.
-Zostawię kufer, ok - zapytałem. Pokiwała głową. Wszedłem do pomieszczenia i rozejrzałem się po nim.
W przeciwieństwie do ciemnej kolorystyki w salonie. Tu było zdecydowanie jaśniej. Blado niebieskie ściany i białe zasłony idealnie pasowały do białej pościeli na dużym, dwuosobowym łóżku. Biurko i szafa stały na prostopadłym boku pokoju.
Jasne drzwi otworzyły się.
-Fred rusz się, idziemy na zakupy - powiedziała dziewczyna.
-Zakupy, wiesz że nie wytrzymam łażenia po sklepach z babskimi ciuchami - powiedziałam zrezygnowany.
-Zakupy do domu. Warzywa, pieczywo, świta ci coś - zapytała ironicznie. Odetchnąłem z ulgą.
-Już się bałem. Co mamy kupić -zapytałem.
-Powiem ci po drodze, chodźmy - powiedziała. Wzięła mnie za rękę i wszyliśmy z pokoju.
•♦•♦•
Hermiona
Spojrzałam na listę.
- ziemniaki - zielone ogórki -pomarańcze
- banany - jabłka
- truskawki - maliny
- szczypiorek - pomidory
- chleb - bułki
- woda - sok
-Najpierw chodźmy do warzywnego - powiedziałam. Ruszyliśmy po dosyć zatłoczonej ulicy. W małym straganem z zielonym szyldem, na którym wisiały wiśnie i gruszka znaleźliśmy się 3 minuty później. Starszy sprzedawca - Steve prowadził ten sklep odkąd tylko pamiętam. Od małego chodziłam z mamą na zakupy.
-Hermiona, dobrze cie widzieć. Dawno cie nie było - powiedział. Steve był czarodziejem. Jednak po ukończeniu Hogwartu wrócił do zwykłego życia. Wiadomo, od czasu do czasu pomagał sobie czarami, ale przecież nikt u nie zabroni.
-Pana również, wie pan szkoła - spojrzałam na niego znacząco. Wiedział że byłam czarodziejką. Fred patrzył lekko zdezorientowany na naszą rozmowę.
-No tak, a ten tu to twój chłopak - zapytał kiwając głową na Rudzielca. Uśmiechnęłam się.
-Tak. Poznaliśmy się w szkole - powiedziałam.
-Zagadałem cie, przepraszam. Co podać - zapytał. Podałam mu listę. Pakował po kolei wszystkie warzywa i owoce z listy.
-To będzie osiemnaście funtów. Wpadnij kiedyś z chłopakiem na herbatę - uśmiechnął się. Podałam mu banknot dwudziesto-funtowy.
-Reszty nie trzeba - uśmiechnęłam się. Staruszek pokiwał z politowaniem głową, wiedział, że i tak nie przyjmę reszty. Uśmiechnięta pożegnałam się ze sprzedawcą i razem z Fredem ruszyliśmy po resztę zakupów. W piekarni zawsze pachniało ciepłymi bułkami. Akurat trafiliśmy idealnie na ciepłe pieczywo. Margaret była właścicielką piekarni od 3 lat. Przejęła ją po swoich rodzicach, którzy z powodów zdrowotnych, nie mogli prowadzić dłużej piekarni Serdeczna, zawsze uśmiechnięta, młoda kobieta. Miała męża i syna, którzy pomagali jej jak tylko mogli. To przy zajmowaniu się domem, to przy opiece nad rodzicami Margaret lub przy sprawach z piekarnią. Zawsze mogła liczyć na swoją rodzinę.
Stanęliśmy z rudzielcem w kolejce. Rozmawialiśmy i kiedy w końcu zapłaciłam za pieczywo wyszliśmy z piekarni.
-Co nam jeszcze zostało - zapytał Rudowłosy chłopak. Spojrzałam na listę.
-Woda i sok - odpowiedziałam. Uśmiechnął się.
-Uwielbiam twój uśmiech - powiedziałam.
-To dzięki tobie on istnieje - odpowiedział, znowu się uśmiechając.
-To słodkie, ale nie zapominaj, że wcześniej też się uśmiechałeś - powiedziałam.
-Ale to był uśmiech powodowany robieniem żartów, a teraz uśmiecham się bo cię widzę - odpowiedział. Pokiwałam z rozbawieniem głową.
-Chodźmy po te napoje i wracajmy, ty mój Romeo - dodałam, cały czas się uśmiechając.
-Skoro ja jestem twoim Romeo, to ty moją Julią - powiedział. Stanęłam. Zamurowało mnie.
-Znasz Romea i Julię - zapytałam.
-Raz czytałem, wcześniej. Chciałem ci zaimponować, więc przeczytałem książkę, którą tak bardzo lubisz - powiedział. Fred Weasley, przeczytał powieść Szekspira, żeby mi zaimponować? Byłam w siódmym niebie. Pocałowałam go. Nie zwracałam uwagi na to, że stoimy na środku placu i że ludzie się na nas dziwnie patrzą. Nie obchodziło mnie to. Ważne, że miałam Freda.
-Kocham cię - powiedział odrywając soje usta od moich.
-Ja bardziej - powiedziałam. Spojrzałam na chłopaka i nagle zobaczyłam Georga. Potrząsnęłam głową. Dlaczego drugi bliźniak zakłócał mi myśli kiedy byłam z Fredem?
-Nie bo ja, ale nie będziemy się teraz o to kłócić. Chodźmy kupić napoje - jak powiedział, tak zrobiliśmy. Weszliśmy do całkiem sporego sklepu. Było tam wszystko.
-Co podać - zapytała kobieta. Nie znałam jej. Wyglądała na miłą.
-Poproszę sok Jabłkowo-pomarańczowy i wodę gazowaną - powiedziałam. Podała mi napoje, zapłaciłam i wyszliśmy ze sklepu. Nagle przypomniała mi się poprzednia noc.
-Fred, jeżeli mogę wiedzieć, co ci się przyśniło, kiedy przybiegłeś do mnie do pokoju i uspakajałeś mnie - zapytałam. Nie wiem czemu akurat teraz. Chłopak posmutniał.
-Śniła mi się śmierć twoich rodziców - powiedział. Zamurowało mnie. Ten sam sen? Ten sam koszmar? Jak to możliwe i o co tu chodzi....
•♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•
Rozdział z dedykacją dla Karoliny ♥
Jest rozdział 19. Męczyłam się z nim długo, bardzo długo. (15 dni O.o)
Ale myślę, że było warto. Jest to jeden z moich ulubionych rozdziałów ♥
Wszyscy sklepikarze są wymyśleni, nie wiem czy będą mieli jakieś ważne role w opowiadaniu, może tak, może nie...
Wzięłam się za przepisywanie bloga do zeszytu, żebym mogła pisać wszędzie i zawsze bez internetu. Na razie kiepsko mi idzie, no ale. Bywa. I tak przepisuje te pierwsze rozdziały i przepisuje i stwierdzam, ze to jest beznadziejne! Zwłaszcza te pierwsze rozdziały. Normalnie Koszmar...
Chciałam wprowadzić zmiany, ale na początku to były takie szczegóły a teraz mogłyby mieć olbrzymie znaczenie. Więc nie zmieniam i zostawiam tak jak jest :D
Rozdziały będą wolniej, zdecydowanie wolniej, zresztą. Co będzie to będzie ♥
Na zakończenie rozdziału miałam 5 pomysłów.Ta końcówka jest bez sensu bo możliwość jest prosta-telepatia, ale taki mi się podoba ta końcówką więc zostawiam tak jak jest :D Pewnie będę, żałować, ze wybrałam akurat to zakończenie, ale co mi tam. W końcu od czego jest opcja 'Aktualizuj' ?
No dobra. To chyba tyle. Rozpisałam się :D
Pozdrawiam ♥
~Clar ♥
Ps. Usunęłam TVB, bo mi się coś pochrzaniło, z kolejnością postów :(
Ps 2 - edit: Drugi raz dodaję, bo znowu. Coś się pochrzaniło :/
-Fred rusz się, idziemy na zakupy - powiedziała dziewczyna.
-Zakupy, wiesz że nie wytrzymam łażenia po sklepach z babskimi ciuchami - powiedziałam zrezygnowany.
-Zakupy do domu. Warzywa, pieczywo, świta ci coś - zapytała ironicznie. Odetchnąłem z ulgą.
-Już się bałem. Co mamy kupić -zapytałem.
-Powiem ci po drodze, chodźmy - powiedziała. Wzięła mnie za rękę i wszyliśmy z pokoju.
•♦•♦•
Hermiona
Spojrzałam na listę.
- ziemniaki - zielone ogórki -pomarańcze
- banany - jabłka
- truskawki - maliny
- szczypiorek - pomidory
- chleb - bułki
- woda - sok
-Najpierw chodźmy do warzywnego - powiedziałam. Ruszyliśmy po dosyć zatłoczonej ulicy. W małym straganem z zielonym szyldem, na którym wisiały wiśnie i gruszka znaleźliśmy się 3 minuty później. Starszy sprzedawca - Steve prowadził ten sklep odkąd tylko pamiętam. Od małego chodziłam z mamą na zakupy.
-Hermiona, dobrze cie widzieć. Dawno cie nie było - powiedział. Steve był czarodziejem. Jednak po ukończeniu Hogwartu wrócił do zwykłego życia. Wiadomo, od czasu do czasu pomagał sobie czarami, ale przecież nikt u nie zabroni.
-Pana również, wie pan szkoła - spojrzałam na niego znacząco. Wiedział że byłam czarodziejką. Fred patrzył lekko zdezorientowany na naszą rozmowę.
-No tak, a ten tu to twój chłopak - zapytał kiwając głową na Rudzielca. Uśmiechnęłam się.
-Tak. Poznaliśmy się w szkole - powiedziałam.
-Zagadałem cie, przepraszam. Co podać - zapytał. Podałam mu listę. Pakował po kolei wszystkie warzywa i owoce z listy.
-To będzie osiemnaście funtów. Wpadnij kiedyś z chłopakiem na herbatę - uśmiechnął się. Podałam mu banknot dwudziesto-funtowy.
-Reszty nie trzeba - uśmiechnęłam się. Staruszek pokiwał z politowaniem głową, wiedział, że i tak nie przyjmę reszty. Uśmiechnięta pożegnałam się ze sprzedawcą i razem z Fredem ruszyliśmy po resztę zakupów. W piekarni zawsze pachniało ciepłymi bułkami. Akurat trafiliśmy idealnie na ciepłe pieczywo. Margaret była właścicielką piekarni od 3 lat. Przejęła ją po swoich rodzicach, którzy z powodów zdrowotnych, nie mogli prowadzić dłużej piekarni Serdeczna, zawsze uśmiechnięta, młoda kobieta. Miała męża i syna, którzy pomagali jej jak tylko mogli. To przy zajmowaniu się domem, to przy opiece nad rodzicami Margaret lub przy sprawach z piekarnią. Zawsze mogła liczyć na swoją rodzinę.
Stanęliśmy z rudzielcem w kolejce. Rozmawialiśmy i kiedy w końcu zapłaciłam za pieczywo wyszliśmy z piekarni.
-Co nam jeszcze zostało - zapytał Rudowłosy chłopak. Spojrzałam na listę.
-Woda i sok - odpowiedziałam. Uśmiechnął się.
-Uwielbiam twój uśmiech - powiedziałam.
-To dzięki tobie on istnieje - odpowiedział, znowu się uśmiechając.
-To słodkie, ale nie zapominaj, że wcześniej też się uśmiechałeś - powiedziałam.
-Ale to był uśmiech powodowany robieniem żartów, a teraz uśmiecham się bo cię widzę - odpowiedział. Pokiwałam z rozbawieniem głową.
-Chodźmy po te napoje i wracajmy, ty mój Romeo - dodałam, cały czas się uśmiechając.
-Skoro ja jestem twoim Romeo, to ty moją Julią - powiedział. Stanęłam. Zamurowało mnie.
-Znasz Romea i Julię - zapytałam.
-Raz czytałem, wcześniej. Chciałem ci zaimponować, więc przeczytałem książkę, którą tak bardzo lubisz - powiedział. Fred Weasley, przeczytał powieść Szekspira, żeby mi zaimponować? Byłam w siódmym niebie. Pocałowałam go. Nie zwracałam uwagi na to, że stoimy na środku placu i że ludzie się na nas dziwnie patrzą. Nie obchodziło mnie to. Ważne, że miałam Freda.
-Kocham cię - powiedział odrywając soje usta od moich.
-Ja bardziej - powiedziałam. Spojrzałam na chłopaka i nagle zobaczyłam Georga. Potrząsnęłam głową. Dlaczego drugi bliźniak zakłócał mi myśli kiedy byłam z Fredem?
-Nie bo ja, ale nie będziemy się teraz o to kłócić. Chodźmy kupić napoje - jak powiedział, tak zrobiliśmy. Weszliśmy do całkiem sporego sklepu. Było tam wszystko.
-Co podać - zapytała kobieta. Nie znałam jej. Wyglądała na miłą.
-Poproszę sok Jabłkowo-pomarańczowy i wodę gazowaną - powiedziałam. Podała mi napoje, zapłaciłam i wyszliśmy ze sklepu. Nagle przypomniała mi się poprzednia noc.
-Fred, jeżeli mogę wiedzieć, co ci się przyśniło, kiedy przybiegłeś do mnie do pokoju i uspakajałeś mnie - zapytałam. Nie wiem czemu akurat teraz. Chłopak posmutniał.
-Śniła mi się śmierć twoich rodziców - powiedział. Zamurowało mnie. Ten sam sen? Ten sam koszmar? Jak to możliwe i o co tu chodzi....
•♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•♦••♦•
Rozdział z dedykacją dla Karoliny ♥
Jest rozdział 19. Męczyłam się z nim długo, bardzo długo. (15 dni O.o)
Ale myślę, że było warto. Jest to jeden z moich ulubionych rozdziałów ♥
Wszyscy sklepikarze są wymyśleni, nie wiem czy będą mieli jakieś ważne role w opowiadaniu, może tak, może nie...
Wzięłam się za przepisywanie bloga do zeszytu, żebym mogła pisać wszędzie i zawsze bez internetu. Na razie kiepsko mi idzie, no ale. Bywa. I tak przepisuje te pierwsze rozdziały i przepisuje i stwierdzam, ze to jest beznadziejne! Zwłaszcza te pierwsze rozdziały. Normalnie Koszmar...
Chciałam wprowadzić zmiany, ale na początku to były takie szczegóły a teraz mogłyby mieć olbrzymie znaczenie. Więc nie zmieniam i zostawiam tak jak jest :D
Rozdziały będą wolniej, zdecydowanie wolniej, zresztą. Co będzie to będzie ♥
Na zakończenie rozdziału miałam 5 pomysłów.Ta końcówka jest bez sensu bo możliwość jest prosta-telepatia, ale taki mi się podoba ta końcówką więc zostawiam tak jak jest :D Pewnie będę, żałować, ze wybrałam akurat to zakończenie, ale co mi tam. W końcu od czego jest opcja 'Aktualizuj' ?
No dobra. To chyba tyle. Rozpisałam się :D
Pozdrawiam ♥
~Clar ♥
Ps. Usunęłam TVB, bo mi się coś pochrzaniło, z kolejnością postów :(
Ps 2 - edit: Drugi raz dodaję, bo znowu. Coś się pochrzaniło :/